„Jak Polscy Kawalerowie Maltańscy pomagają uchodźcom?” – wywiad z Jerzym Baehrem, Prezydentem ZPKM
12 marca 2022 | 12:41 | Dorota Giebułtowicz | Poznań Ⓒ Ⓟ
Świetlice dla dzieci i ich matek stanowiłyby ważny punkt wsparcia dla ukraińskich kobiet – mówi prezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich Jerzy Baehr w rozmowie z KAI. – To niebywale ważne, żeby samemu nie przeżywać tego złego czasu – dodaje.
Dorota Giebułtowicz (KAI): Panie Prezydencie, Zakon Maltański od pierwszego dnia wojny włączył się w pomoc ludności ukraińskiej. Czy spodziewaliście się agresji rosyjskiej?
Prezydent Jerzy Baehr: Konflikt zaskoczył nas, jak wszystkich. Jednocześnie od samego początku zaczęliśmy aktywnie działać. Do tej pory zorganizowaliśmy punkty przy granicy, pomagamy w przyjęciu uchodźców, przekazujemy duże palety darów bezpośrednio na Ukrainę, finansowane zarówno przez Polskę jak i zagranicę. To są rzeczy doraźne. Jednocześnie zamierzamy przyjąć pewne rozwiązania systemowe, żeby wesprzeć tych, którzy z niebywałym nieraz obciążeniem finansowym, ale i psychicznym, przyjmują uchodźców w swoich domach. Wyobraźmy sobie sytuację ludzi, którzy przyjęli np. matkę z dwójką lub trójką dzieci. Starają się stworzyć dla nich normalne życie, mimo stresu i wielkiej traumy, tych, którym pomagają. Ci gospodarze, często bardzo ofiarni, mają swoje ograniczenia, dlatego planujemy przyjść im z pomocą, oferując coś więcej.
KAI: Jakie macie plany?
– Myślimy o Maltańskich Centrach Pomocy, które pragniemy utworzyć w kluczowych miastach naszej obecności. Zakładamy, że będą to np. świetlice. Centra te, w zależności od potrzeb, mogą także mieć inny profil. Wydaje się nam, że świetlice dla dzieci i ich matek stanowiłyby ważny punkt wsparcia dla ukraińskich kobiet. To niebywale ważne, żeby samemu nie przeżywać tego złego czasu. Nawet jeśli uchodźcy są otoczeni troskliwą opieką swoich gospodarzy, jest im ciężko. Wiemy, że w kontaktach ujawniają się też problemy językowe. Chcemy, żeby w świetlicach takim kluczowym ludzkim elementem stabilizującym była obecność samych matek ukraińskich. Także dla dzieci ważne jest stworzenie środowiska, gdzie będą mogły się bawić i rozmawiać z rówieśnikami w ojczystym języku.
KAI: Zakon Maltański dotychczas był znany z działalności humanitarnej, zwłaszcza medycznej. To byłby Wasz nowy profil?
– Nasza działalność w Polsce jest prowadzona w różnych regionach i w zależności od lokalnych potrzeb profil naszej działalności się różni. W przeszłości np. gdy mammografia w Polsce była trudno dostępna, zorganizowaliśmy przychodnię w Poznaniu, która przyjęła ponad 80 tys. kobiet. Prowadzimy szpital opiekuńczo-leczniczy w Barczewie, głównie dla osób starszych, w innym ośrodku prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej dla osób upośledzonych czy specjalistyczne przedszkole. Krótko mówiąc, Maltańskie Centra Pomocy będą miały różny profil, czasem większy akcent będzie położony na pomoc psychologiczną, czasem na pomoc medyczną, czasem na jakieś potrzeby edukacyjne. Staramy się działać komplementarnie.
KAI: Rząd uchwalił ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy. Czy ustawa otwiera nowe obszary działania dla organizacji pomocowych?
– Ustawa dopiero wchodzi w życie. Zobaczymy, na jaką skalę państwo zapewni potrzeby medyczne i edukacyjne poprzez samorządy i jaka pozostanie luka do wypełnienia przez organizacje pozarządowe, pomocowe, w tym Zakon Maltański. Jeżeli się okaże, że służba medyczna państwowa będzie dostępna za darmo i będzie efektywna, wtedy profil medyczny naszej pomocy nie będzie najważniejszy. Ale może się okazać, że ta służba oferowana za darmo niekoniecznie będzie efektywna. Planujemy wtedy zaoferować wsparcie naszej Maltańskiej Służby Medycznej.
To samo dotyczy opieki psychologicznej. Wczoraj w Poznaniu budowaliśmy siatkę kontaktów z psychologami, którzy mogliby być do dyspozycji tutaj w naszym ośrodku. Będziemy z nimi ustalali warunki współpracy. Z jednej strony panuje dziś wielki entuzjazm i wiele osób pracuje za darmo, ale z drugiej strony trzeba się liczyć z koniecznością zapewnienia uchodźcom pomocy długofalowej. Trudno oczekiwać od psychologów, że będą przez najbliższe pół roku pracować społecznie. Będziemy poszukiwać rozwiązań elastycznych, aby zapewnić stałą pomoc uchodźcom.
KAI: Czy wykorzystując Wasze kontakty kierujecie uchodźców także do rodzin za Zachodzie?
– Rzeczywiście zagranica chce przyjąć uchodźców. Mamy sygnały, że kraje Beneluxu, Włochy, Niemcy są bardzo otwarte na przyjęcie obywateli Ukrainy. Jednak olbrzymia większość Ukraińców chce zostać w Polsce, bo po prostu mają nadzieję, że szybko wrócą do domów, chcą być blisko. Musimy pamiętać, że to są konkretni ludzie, z konkretnym bagażem doświadczeń i wizjami na przyszłość. Do każdego z nich trzeba podejść indywidualnie.
Wczoraj w Poznaniu transportowaliśmy grupę ok. 50 uchodźców, wśród nich były osoby głuchonieme. Niezależnie od przygotowania konkretnego miejsca, niektórzy z tej grupy chcieli jechać dalej, więc kupiliśmy im bilety na dalszą podróż. Nie można im narzucać własnej wizji.
KAI: Inspiracją działalności Zakonu Maltańskiego jest wiara chrześcijańska, zgodne z dewizą: Tuitio Fidei et Obsequium Pauperum (Obrona Wiary oraz Służba Ubogim i Cierpiącym). Co to oznacza w obecnej sytuacji?
– Tak, inspiracją naszych działań jest nasza wiara i to że jesteśmy katolikami, że jesteśmy częścią Zakonu Maltańskiego. Jako Zakon wspieramy potrzebujących niezależnie od poglądów, koloru skóry czy wyznania religijnego. Wspieramy wszystkich. Tak jest np. w naszym szpitalu maltańskim, położniczym, w Betlejem, na bardzo trudnej ziemi, ziemi wielu wojen, wielu cierpień. Tak też jest u teraz u nas, w Polsce. Świadczymy pomoc człowiekowi, bo jest człowiekiem, bo cierpi.
Chciałbym przy okazji podziękować za zaangażowanie nie tylko członkom naszego zakonu, ale przede wszystkim setkom wolontariuszy, niebywale ofiarnych, niebywale wartościowych moralnie, którzy wykonują fantastyczną pracę. Bez nich skala naszych działań byłaby dużo uboższa.
KAI: Dziękuję za rozmowę.