Słowo Ojca Marka Pieńkowskiego na 8 września, święto Matki Boskiej z Filermo
8 WRZEŚNIA, ŚWIĘTO NARODZENIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Nie mamy żadnych wiarygodnych danych dotyczących początków życia Maryi, Matki Jezusa – a więc i początków jej zbawczej misji, jeszcze przed Zwiastowaniem. Istnieje wprawdzie apokryficzny tekst znany jako „Protoewangelia Jakuba”, który opisuje narodziny i młodość Maryi, zwiastowanie anielskie i narodzenie Jezusa; tekst został spisany najpewniej w drugiej połowie II-go wieku (ca. 140 – 170 n.e.), a więc w ponad sto lat od wydarzeń, które próbowano opisać. W Kościele nigdy nie był uznawany za tekst natchniony i nie traktowano go jako wiarygodnej informacji historycznej, ale raczej jako dzieło o niepewnej, podejrzanej autentyczności.
A jednak w Kościele od dawna istniała żywa tradycja odnosząca się do narodzenia Maryi. Święto Jej narodzenia obchodzono już w V-tym wieku w Jerozolimie, potem w Bizancjum (Konstantynopolu) i w Rzymie (celebrowane od VII wieku; podobnie w Reims). W Rzymie w VIII wieku papież zaliczył je do czterech najważniejszych uroczystości maryjnych w roku liturgicznym.
Komentując tradycję wspominania narodzenia Maryi, święty Andrzej z Krety, biskup Gortyny (z przełomu VII i VIII wieku) głosił w jednym ze swoich kazań:
„Narodziny Bogarodzicy stanowią początek, wypełnieniem zaś i kresem jest zjednoczenie Słowa z ciałem. Oto przychodzi na świat Dziewica, przyjmuje pokarm i wzrasta, aby być Matką Boga, Króla wieków. (…)
Maryja prowadzi nas do prawdy i odrywa od życia w niewoli Prawa. W jaki sposób? Dzięki czemu? Dzięki temu, że mrok ustępuje wobec nadchodzącego światła, że łaska przynosi wolność w miejsce litery Prawa. Uroczystość dzisiejsza (…) oznacza granicę tych czasów. Ukazuje związek rzeczywistości z symbolami i zapowiedziami, zastępując Stare Przymierze Nowym” (kazanie 1).
I dziś w Kościele nawiązujemy do narodzenia Maryi. W szczególności, dzień 8 września, dzień liturgicznych obchodów Jej narodzin, jest świętem patronalnym w diecezjach tarnowskiej i bydgoskiej, a także w Tarnobrzegu, gdzie od dawna obchodzone jest święto Matki Bożej Dzikowskiej. Wreszcie, w Gietrzwałdzie koło Olsztyna – gdzie w roku 1877 miały miejsce jedyne w Polsce oficjalnie uznane przez Kościół objawienia Matki Bożej – już około 1500 r. tamtejszy kościół parafialny otrzymał tytuł Narodzenia Najświętszej Marii Panny.
* * *
W Zakonie Maltańskim istnieje bogata tradycja oddawania czci Matce Bożej w powiązaniu z wydarzeniami szczególnie ważnymi dla naszej historii. I tak jak bitwa morska pod Lepanto, stoczona 7 października 1571 r., znalazła swe odbicie w tradycji modlitwy różańcowej (a konkretnie – w ustanowieniu przez papieża Piusa V wspomnienia Maryi Panny Różańcowej), tak wyzwolenie Malty z oblężenia tureckiego zaowocowało w Zakonie Maltańskim nadaniem dniu, w którym wspominamy Narodzenie Matki Bożej, najwyższej liturgicznie rangi uroczystości.
Warto tu krótko przypomnieć kilka podstawowych danych. Oblężenie Malty przez armię osmańską miało miejsce od 18 maja do 11 września 1565 r. Wojna była w najwyższym stopniu niszcząca nie tylko dla wyspy, ale przede wszystkim dla Zakonu. Sułtan Sulejman Wspaniały jakby postanowił raz na zawsze rozwiązać kwestię zakonu Joannitów, który wyraźnie przeszkadzał mu w opanowaniu przez jego kraj środkowej części Morza Śródziemnego (co umożliwiłoby poprowadzenie dalszej ekspansji, jak choćby np. opanowanie Sycylii). Głównym celem wyprawy na siedzibę joannitów na Malcie było zatem także całkowite zniszczenie Zakonu.
7 września do brzegów Malty przybyła odsiecz „Gran Soccorso”, duże posiłki zebrane przez wicekróla Sycylii. Ich przybycie spowodowało kompletne załamanie morale żołnierzy sułtańskich, a plotki rozpuszczane przez obleganych, wyolbrzymiające liczebność odsieczy, spowodowały w dniu 8 września paniczny odwrót tureckiej armii Lala Mustafy Paszy. Wydarzenie to w naturalny sposób powiązano z przypadającym tego dnia świętem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Gdy w sześć lat później odniesiono wielkie zwycięstwo w bitwie morskiej pod Lepanto, zagrożenie dla Malty i dla samego bytu Zakonu Maltańskiego przestało istnieć. Ponownie pojawiło się dopiero wraz z wyprawą Napoleona w roku 1798 …
* * *
Jakie znaczenia ma narodzenie Najświętszej Maryi Panny dla nas? Jakie wezwanie kieruje do nas ta tradycja?
Nie ulega wątpliwości, że wraz z narodzeniem Maryi na świecie pojawia się „nowa jakość”. Do tamtego czasu, począwszy od owego tajemniczego wydarzenia, gdy w rajskim ogrodzie człowiek okazał się nieposłuszny wobec objawionej mu w jakiś sposób woli Boga–Stwórcy, wszyscy bez wyjątku byli podlegli równie tajemniczemu dziedzictwu grzechu pierworodnego.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy :
„Bóg … chciał wolnej współpracy stworzenia. W tym celu … odwiecznie wybrał na Matkę swego Syna córkę Izraela, młodą Żydówkę z Nazaretu w Galilei … (488); Aby być Matką Zbawiciela, … by móc dać dobrowolne przyzwolenie wiary na zapowiedź swego powołania, było konieczne, aby Maryja była całkowicie przeniknięta przez łaskę Bożą (490). Bardziej niż wszystkie inne osoby stworzone, Ojciec napełnił Ją wszelkim błogosławieństwem … na wyżynach niebieskich – w Chrystusie (492; zob. Ef 1,3). Kościół wyznaje, że Maryja jest rzeczywiście Matką Bożą (Theotokos) (495).
Przed narodzeniem Maryi człowiek był zatem jakby postawiony wobec swego rodzaju „szklanego sufitu”, wobec niemożności przezwyciężenia własnej, dziedzicznej słabości, zarówno umysłu jak i woli. Wszyscy przecież zdajemy sobie sprawę, że stale grożą nam „potknięcia”, gdyż nasz umysł bywa omylny (czasem nawet bardziej niż instynkty zwierząt), a wola jest słaba (czyli: jakże często robię nie to, czego chcę, ale to, czego mnie się chce …!). W Maryi pojawia się nowa jakość człowieczeństwa, taka, w której nie ma śladów grzechu, nie ma jego konsekwencji. W Niej możemy zatem obserwować, jaki byłby i każdy z nas, gdyby nie było grzechu pierworodnego! Ona wprawdzie też musiała w końcu odejść z tego świata – ale w świetle jej wybrania można przypuszczać, że to „defekt” bardziej samego świata, a nie jej osoby!
* * *
Przez szereg lat Maryja żyła jako niemal niezauważona, cicha, pokorna służebnica Pańska, całkowicie oddana misji Jej Syna. Najlepiej świadczy o tym reakcja jej może nawet wieloletnich sąsiadów – mieszkańców Nazaretu. Gdy Jezus głosił im zbawcze orędzie, oni powątpiewali. Zdziwieni pytali: „Skąd u Niego tak niezwykła mądrość i cuda? Czyż Jego Matka nie ma na imię Maryja, a Jego bracia Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry mieszkają wśród nas. Skąd więc ma to wszystko?” (Mt 13,54-57; por. Mk 6,3)
Możemy tu przypomnieć sobie drogę uczniów do Emaus, podczas której Jezus tłumaczył im zbawcze dzieła Boga. Ewangelista zaznacza: : „ich oczy były jakby przyćmione i nie mogli Go [Jezusa] rozpoznać…” (Łk 24,16). Czy zatem w Nazarecie wydarzyło się coś podobnego? Czy oczy sąsiadów też „były jakby przyćmione” i nie mogły rozpoznać wyjątkowej jakości życia Maryi, jej całkowitego, bez reszty podporządkowania się woli Bożej, Bożym zbawczym planom? Bogactwa jej ducha?
A jeśli tak było – to gdzie my jesteśmy dzisiaj, na naszej drodze życia? Czy aby i nasze oczy nie są „jakby przyćmione” i w wielu okolicznościach życia trudno nam rozpoznać Boże drogi, Boże dzieła, Bożą wolę? Od czasu do czasu ktoś z chrześcijan zostaje ogłoszony błogosławionym lub świętym, zostaje uroczyście wyniesiony na ołtarze. Czy aby nie po to, abyśmy dostrzegli coś, co w codziennej, rutynowej krzątaninie tak łatwo umyka naszej uwadze? Wobec ryzyka takich mankamentów, trzeba zatem śmiało prosić w modlitwie, abyśmy potrafili coraz pełniej i lepiej dostrzegać i doceniać istniejące w świecie Boże dobro, abyśmy umieli wstępować w ślady Maryi. Święty Paweł radził: „Nie zabiegajcie o to, co wyniosłe, ale miejcie upodobanie w tym co skromne. Nie bądźcie zarozumiali” (Rz 12,16). Naprawdę, warto uczyć się tego w dobrej, sprawdzonej szkole pokornej Służebnicy Pańskiej, a zarazem naszej Matki!